Minimalizm do kwadratu
Rok temu pisałem o budynku zaprojektowanym przez trójmiejskich architektów z Pracowni 111. Bardzo podobała mi się ta realizacja (i wciąż mi się podoba). Architekci w swojej realizacji wykorzystali trzy podstawowe kolory – biały, brązowy i szary. Nie spodziewałem się jednak, że można stworzyć realizację równie ciekawą używając tylko jednego z tych kolorów tworząc lewitujący biały prostokąt.
Architekci z Japońskiej pracowni ma-style architects stworzyli budynek, który mimo, że nie ma okien, jest przestrzenny i bardzo dobrze doświetlony.
Na pierwszy rzut oka oglądając zdjęcia zarówno z zewnątrz jak i ze środka ciężko jest zrozumieć jak ten budynek działa i skąd bierze się światło. Całe szczęście poniższy szkic bardzo wiele wyjaśnia.
Jak widać prosta forma elewacji kryje za sobą dość skomplikowany układ aranżacji przestrzennej i ogrodowej. Muszę przyznać, że po przestudiowaniu wszystkich detali i schematu jestem pod wielkim wrażeniem jak bardzo jest ten projekt dopracowany. Mam nadzieję, że też to docenicie.
Zacznijmy od elewacji. Elewacja składa się z zewnętrznego „lewitującego” białego muru oraz wewnętrznego szkła. Architekci chcieli użyć w projekcie zieleni, ale nie chcieli aby zieleń w jakikolwiek sposób ingerowała w białą prostokątną ścianę elewacyjną. Co zrobili? Zdecydowali się wprowadzić zieleń do wnętrza. Nacięli dach tworząc niewielkie przestrzenie zielone a zarazem wprowadzając naturalne światło do wnętrza budynku.
Biała ściana od strony wewnętrznej rewelacyjnie doświetla wnętrza, a dzięki użyciu szkła bez ramy ciężko jest nam stwierdzić, czy jesteśmy w środku, czy już na zewnątrz budynku.
Zresztą zieleń i kamienie przechodzą z zewnątrz do środka sprawiają, że jedyną istotną przegrodą jest biała „lewitująca” ściana. Wysokość uniesienia tej ściany też nie jest bez znaczenia. Zewnętrzna ściana o wysokości niespełna 2,5m umieszczona jest na wysokości 80cm od ziemi i 65cm od posadzki domu. Nie jest to przypadkowy zabieg a wynika z wymiarów człowieka.
Przeciętny człowiek ma wzrok na wysokości 1,5-1,8m. Gdy siedzi jego wzrok jest na wysokości 0,82-0,99m. Stół przeważnie jest na wysokości 75-85cm. Poprzez ustawienie wysokości prześwitu na 0,65m mieszkaniec nie będzie miał kontaktu wzrokowego z przypadkowymi przechodniami. Swoją drogą ciekawy jestem jak wygląda życie mieszkańców z perspektywy przypadkowego przechodnia.
Jedyny detal który uznaję za nie do końca dopracowany jest strefa wejścia. Jakoś fakt, że powstaje wyrwa w tej prostej równoległej do podłoża ściany może denerwować idealistów minimalizmu. Z drugiej strony jasno nakreśla strefę wejścia, w końcu mieszkańcy nie będą wczołgiwać się do budynku (chyba żeby w jednym miejscu obniżyć teren).
Jeżeli kogoś zastanawia jak to w ogóle jest skonstruowane, to zdradzę, że wszystko bazuje na konstrukcji stalowej (w niektórych miejscach są widoczne białe stalowe słupy). Pozostałą część konstrukcji powinny wytłumaczyć poniższe przekroje.
Z mojej strony chciałem tylko podkreślić jak wiele przemyśleń trzeba poczynić by zrobić coś tak prostego. Niestety im prostsza bryła tym bardziej skomplikowany proces projektowy.
O projekcie dowiedziałem się od kolegi z Facebooka (dzięki Wiktor) i przeczytałem na blogu:
http://www.contemporist.com/2013/12/18/green-edge-house-by-ma-style-architects/
Projekt: mA-style Architects – polecam obejrzeć ich inne realizacje.
Zdjęcia : Nacasa & Partners Makoto Yasuda
Budynek o dwóch twarzach
Na wstępie pragnę przeprosić za ostatni brak wpisów i bardzo podziękować pani Monice. Nic tak nie motywuje jak krótki list osoby, która nie może się doczekać kolejnych wpisów… Bardzo dziękuję za tego maila. Nie będę się tłumaczył, przepraszam i obiecuję poprawę.
Wracając jednak do tematu. Dzisiaj o budynku o dwóch twarzach. Budynek jest niestandardową „plombą – szeregówką” zaprojektowaną przez firmę DmvA. Stoi on w Belgii na przedmieściach i ma standardową i typową do otoczenia bryłę budynku z kalenicą równoległą do drogi. Tyle jeżeli chodzi o typowość. Reszta… no cóż… już jest bardzo nietypowa.
Architekci bardzo wzięli sobie do serca podział na strefy prywatną / publiczną, strefę otwartą / zamkniętą. Postanowili odciąć się od ulicy, czyli przestrzeni publicznej i skupić na przestrzeni prywatnej, czyli większym ogrodzie. Zrobili to jednak bardzo dosadnie i kontrastowo. Od strony ulicy mamy do czynienia z murem w kształcie budynku, a od strony ogrodu z jednym wielkim przeszkleniem.
Budynek trzeba przyznać jest zaprojektowany bardzo konsekwentnie. Od strony ulicy za bardzo skrupulatnym detalem cegły klinkierowej która w większości zasłania duże okna schowane są pomieszczenia pomocnicze, czyli łazienki, schowki itp. a pomieszczenia sypialń, salonu umiejscowione są od strony ogrodu.
Na ceglanym froncie dwa miejsca się szczególnie wyróżniają. Są to czerwone akcenty obramowania wejścia i okna połaciowego. Warto też przyjrzeć się temu, że dom nie posiada komina. Zastosowano jedynie wywietrzniki dachowe, które są niewidoczne na pierwszy rzut oka. Nigdzie nie mogłem wyczytać co architekci użyli na dachu, gdyż bardzo przypomina cegłę z elewacji – Chętnie zapoznałbym się z detalem tego rozwiązania.
Wracając jednak do budynku i strefy wejścia. Czerwony kolor występuje nie tylko na obramówce wejścia ale także i w korytarzu – z jednej strony pomalowana ściana, a z drugiej czerwone szkło. Tunel ten nie tylko jest strefą wejścia. ale także łączy ulicę z ogrodem.
Nie wiem jak wam, ale mi budynek w swojej ideologii bardzo przypomina myślenie o budynkach pasywnych, czyli przeszklonych od strony południa i brakiem okien od północy. Wiem, że tutaj nie o to chodziło, ale trzeba przyznać, że podobieństwo jest. Motyw „zamknięcia/otwarcia” najlepiej widać na strychu, a wygląda on tak:
Nie wiem czemu ale od razu kojarzy mi się z katedrą malarstwa na Politechnice Gdańskiej.
O budynku dowiedziałem się z bloga: inhabitat
Zdjęcia ze strony architektów DmvA
Odbudowa średniowiecznego budynku w Braunshweigu
Ostatnio próbując sprawdzić co dzieje się w biurze architektonicznym w którym pracowałem podczas Socratesa w Niemczech natknąłem się na tą realizację. Okazuje się, że chyba właśnie ta realizacja wygrała nagrodę z budynkiem przy którym w owym czasie pomagałem.
Nie da się ukryć, że nagroda się należała. Budynek jest jednym z nielicznych przykładów świetnie użytej blachy pokrytej rdzą, czyli corten. Budynek powstał w XIII wieku i wyglądał mniej więcej tak:
Później oczywiście przyszła wojna i po odbudowie części budynku (zapewne używając istniejących kamieni otrzymano taką prostą budowlę:
Architekci z pracowni O.M. Architekten BDA w sposób mistrzowski podeszli do odbudowy budynku dobudowując tylko do istniejących murów. Na uznanie zasługuje szczególnie dach w stali corten na istniejącym budynku, który świetnie spaja obie części budynku.
Aż chce się powiedzieć: Gdyby w Polsce tak podchodzono do konserwacji zabytków….
Rozważania o minimalizmie…
Muszę się pochwalić, że ostatnio mój post o domku jednorodzinnym w Gdańsku został umieszczony na największym polskim blogu architektonicznym, czyli na Bryle i siedział przez długi czas na pierwszej stronie. Artykuł jest zatytułowany „Światowy minimalizm w Gdańsku” i można go przeczytać tutaj (artykuł ten najpierw pojawił się na moim blogu tutaj). Oczywiście pod tym artykułem od razu pojawiło się trochę komentarzy lepszych i gorszych. Koło dwóch jednak nie mogłem przejść obojętnie.
„Minimalizm to by to był, gdyby to drewno wyp…przyć. Bryła – Lubię to !” lub „Nie rozumiem, co ten dom ma wspólnego z minimalizmem… Tyle w nim róznych form, detali, materiałów…” Powyżej jeszcze raz zdjęcie realizacji. Problem w tym, że kiedyś na początku studiów podpisałbym się pod taką wypowiedzią, gdyż kiedyś postrzegałem minimalizm właśnie w taki sposób – czysta bryła bez żadnych otworów, czy dodatkowych materiałów. Pewnie raziłoby mnie to małe okienko po lewej stronie lub te dodatki drewniane. Problem w tym, że gdyby się ich pozbyć, to bryła nie byłaby minimalistyczna, ale prosta. Sztuką nie jest użyć jak najmniej materiałów, ale użyć je w taki sposób, by kompozycja stała się naturalna, a przez wyeliminowanie detali i skupieniu się na płaszczyznach uzyskuje się architekturę bardzo naturalną i moim zdaniem minimalistyczną.
Może wytłumaczę to w inny sposób. Weźmy ten wazon zaprojektowany przez Franka Kerdil’a. Jest to wazon, który posiada trzy komory. Każda może pomieścić różnej wielkości bukiety. Bardzo fajny pomysł, jednak Frank nie poprzestał na tym. on inspirował się dziełami Piet’a Mondriana, który inspirował się designem Bauhausu (jeden z jego obrazów na pierwszym zdjęciu tego postu).
Nie dziwie się, że od razu jak zobaczyłem ten wazon, skojarzył mi się właśnie z Bauhausem. Zobaczcie jak poprzez taki minimalny zabieg jak pokolorowanie trzech boków na kolory Bauhausu człowiek od razu rozpoznaje genezę inspiracji danego designer’a. Co ciekawe ja się też kiedyś inspirowałem Mondrian’em nawet nie wiedząc o tym – ikona mojego portfolio nawiązuje właśnie do jego twórczości http://www.sliwinski.art.pl/
Wracając do sedna mojego postu. Moim zdaniem minimalizm nie polega na użyciu jak najmniejszej ilości kolorów czy kształtów, ale na użycie ich w taki sposób, by każdy wydawałby się niezastąpiony. Po prostu gdyby odjąć jakiś kolor, jakiś kształt bryła, przedmiot… straciłaby harmonię i sens. Tutaj bez tych trzech kolorów ten wazon byłby po prostu fajnym pomysłem, a tak stał się przedmiotem niezwykle przemyślanym i bardzo treściwym pomimo swojego minimalnego kształtu.
O wazonie przeczytałem na blogu http://shoeboxdwelling.com – polecam dla designerów i wnętrzarzy. Wazon można kupić za $110 tutaj
Dla zainteresowanych życiem Pieta Mondriana zapraszam tutaj lub tutaj
Jest nadzieja na świetną architekturę !
Czasami, spacerując wzdłuż kolejnego nowego osiedla, zaczynam zastanawiać się, co dokładnie kierowało ludźmi wybierającymi takie, a nie inne projekty. Czuję się, jakbym otworzył katalog i miał dokładną wystawkę gotowych projektów w 3D. Przechodząc obok „przerobionej” Ali 3, Zosi 5, czy Helki G2 widzę, że tak naprawdę ludzie pragnąc wprowadzić odważny element w swoim domu, doklejają do niego wielki portal renesansowy lub barokowy. Nie wiem, czy chcą przez to coś udowodnić, czy po prostu chcą pokazać, że ten portal nijak nie pasuje do tego domu (właściwie żadnego domu). Nie zrozumcie mnie źle, nie narzekam na katalogowce. Cieszę się, że są, gdyż nie wszystkim zależy na indywidualnej architekturze i wiele osób będzie zadowolonych budując kolejną Agę 3. Czasami niestety w przypadku osób szukających czegoś więcej w swoim nowym domu, katalogi „wypaczają” percepcję dobrej architektury i ciężko jest później taką osobę „nawrócić”. Niektórzy się poddają i doklejają portale, inni dorzucają jeszcze inne detale…. całe szczęście istnieją jeszcze architekci, którym chce się edukować inwestora i walczyć z każdym niepotrzebnym detalem.
Jest takie powiedzenie „Less is more”, czyli im mniej detalu tym budynek staje się ciekawszy i bardziej wartościowy. Powyższe zdjęcie można łatwo pomylić z wizualizacją. Na próżno szukać tutaj rynien, rur spustowych, ornamentowego portalu , czy innych typowych detali. Nie ma nawet żadnego komina wentylacyjnego. Nie myślcie przypadkiem, że architekci zapomnieli. Po prostu spędzili wielokrotnie więcej czasu tylko po to, by ich nie było widać, by nie odciągały wzroku od tego, co najważniejsze, czyli bardzo dojrzałej architektury.
Uwierzcie mi, aby otrzymać taką prostą w formie bryłę o odpowiednich proporcjach, potrzeba długich godzin projektowania, a także wielu spotkań z klientem, aby nabrał zaufania i był gotowy zawierzyć swój dom w ręce dobrych architektów. Całe szczęści architekci z Pracowni 111 http://www.pracownia111.pl byli gotowi poświęcić ten długi czas projektowania i „edukacji” inwestora.
W tym projekcie nie tylko forma jest minimalistyczna. Gama kolorystyczna została zredukowana do trzech oddzielnych barw: szary, brązowy i biały. Można było to otrzymać, poprzez użycie nowoczesnych materiałów takich jak np. płyty włókno-cementowe na poszycie dachu (zamiast tradycyjnej dachówki), drewna „zasłaniającego” bramę do garażu, czy dopasowania barwy deski elewacyjnej do stolarki okiennej.
Inwestor na tyle przełamał swoje obawy do nowoczesnej architektury, że wnętrze nie odbiega znacząco od tego, co widzimy na zewnątrz… Po prostu minimalizm pełną gębą!
Gratuluję odważnego projektu, wytrwałego inwestora i długich godzin spędzonych na przygotowaniach światowej klasy architektury tutaj u nas w Gdańsku.
Projekt: Pracownia 111
Strona projektu: http://www.pracownia111.pl/praca.php?id=5000
Zdjęcia: Pracownia 111